Czysta wykładzina nowego empiku

Kategorie Iran

Wiosną 2009 roku po dość długiej i zapewne kosztownej renowacji otwarto Powszechny Dom Towarowy “Renoma”, zwany w czasach przedsmartfonowych po prostu “pedetem”. Z wiejących klimatem lat 90. (a w niektórych zakamarkach dekad wcześniejszych) stoisk z ubraniami, butami, kosmetykami, “pedet” zmienił się w galerię handlową z XXI wieku, z oddzielonymi od siebie sklepami, do których wejść prowadzą alejki na poszczególnych piętrach(1), miejsce przyciągające przewieszone przez przeguby torebki Michaela Korsa i dyndające na szyi pozłacane misie Tous. Nie przepadam za gwarem, zapachem, przestrzenią galerii (galer?) handlowych, ale Renomę po otwarciu niespodziewanie pokochałam.

Ja i moja przyjaciółka Olka, zapewne pod wpływem fakultetu z kultury Japonii, przeżywałyśmy fascynację komiksami. Miłość to była trudna, bo kosztowna. Na pierwszym roku moją pustą kieszeń zasilało statystowanie i kelnerowanie, a Aleksandra zajmowała się głównie studiowaniem. Nie było mowy o wydawaniu minimum 25 zł na jeden zeszyt. Ale była nowa Renoma. Nowa Renoma wiosną 2009 r. jeszcze nikogo nie przyciągała. Nowa Renoma miała na ostatnim piętrze wielki empik, największy, jaki widziałam. Empik był pusty, jak reszta domu handlowego. Miłość zakwitła.

Potrafiłyśmy z Olką urwać się z zajęć (dla mnie wielkiej straty nie było, już wiedziałam, że rzucę ten kierunek) lub prosto po nich wmaszerować do naszego ulubionego sklepu i często do jego ZAMKNIĘCIA, przez nikogo niezauważone, ukryte między regałami siedzieć na czystej, nowej, puchatej wykładzinie i czytać kolejne zeszyty “Balsamisty” i innych albumów, których skompletowanie kosztowałoby tyle, co nowe buty na zimę.

Pamiętam taką sytuację: powoli ściemniało się, była to kolejna godzina czytania “na gapę”. Leżałyśmy gdzieś między regałami, z naszymi rzeczami rzuconymi gdzieś na podłogę, bez butów, bo wykładzina była taka mięciutka pod stopami… I nagle jakaś ekspedientka pojawiła się w “naszej” alejce. Przestraszyła się i poszła. Nie powiedziała ani słowa, choć jej twarz wyglądała przepraszająco. Była bardziej przestraszona, niż my zdziwione, że ktoś oprócz nas w tamtym empiku oddychał i miał tupet odrywać nas od tekstów i obrazów.

Początkowo czytałyśmy te komiksy, o których usłyszałyśmy na zajęciach, były to głównie mangi. Potem sięgałyśmy po cokolwiek z obrazkami, jak leciało i co było na półce. I tak w nasze ręce wpadły dwie części “Persepolis” Marjane Satrapi – “Historia dzieciństwa” i “Historia powrotu”(2).
To mogą być komiksy bez superbohaterek?!
Mogą, chociaż Mała, Średnia i Duża Marjane, jej Babcia, Mama, Tata, Wujek i tak stali się moimi superbohaterami. A kraj, w którym wszystkim im przyszło się urodzić i żyć – moim największym podróżniczym marzeniem. Moją obsesją. Miłością?
Chyba nie jestem w stanie tego racjonalnie wyjaśnić. Poczułam ogromną ilość emocji do Iranu: fascynację, zauroczenie, niezrozumienie, ale i chęć zrozumienia, przeczytania, dowiedzenia się jak najwięcej o jego sprzecznościach, blaskach i cieniach. O języku, ludziach go zamieszkujących.
To jest takie uczucie, które chwyta za serce i nie chce puścić. Które kieruje nogi na wschód. Które nie odpuści, dopóki nie nakarmi się go rzeczywistymi obrazami kraju.

W najśmielszych snach nie przypuszczałam, że wystarczy tylko 6,5 roku, bym mogła spełnić swoje marzenie. Już za kilka dni wyląduję w Teheranie z Mateuszem, moim chłopakiem. Dopóki jednak moja stopa nie stanie na lotnisku im. Imama Khomeiniego, będę trzęsła się ze strachu, że coś pójdzie nie tak: spóźnimy się na samolot, UIA zgubi nasze bagaże, Polski Bus nie przyjedzie na czas.

Trzymajcie kciuki.

Dimi

 

______

(1) Dla młodszych czytelniczek/czytelników: ja wiem, że w 2016 r. tak wygląda każdy handlowy moloch, ale nie zawsze tak było i w wypadku PDT Renoma była to całkowita zmiana. Kto nie wie, jak takie domy towarowe wyglądały wcześniej, może przespacerować się do wrocławskiego “Feniksa”.

(2) Olce udało się wtedy nabyć obie części i jestem pewna, że wciąż gdzieś je ma, choć od tamtego czasu wyrzuciła i przeprowadziła wiele kartonów.