Ostatnio na jednej z facebookowych grup o islamie pojawiło się pytanie, na które z początku wcale nie miałam zamiaru odpowiedzieć.
Nowoprzybyły członek wstawił linki do dwóch tekstów tego samego autora z pytaniem, czy tezy w nich postawione można w jakikolwiek sposób traktować poważnie. Rzuciłam okiem na szczegóły: Onet (dział „Facet”), tendencyjny tytuł. Z nadmiaru czasu wolnego kliknęłam w link i w pierwszym odruchu chciałam odpisać coś w stylu: stary, to są bzdury. Po szybkim przeskanowaniu tekstu pod kątem języka, ortografii, interpunkcji, składni stwierdziłam, że z tego tekstu może płynąć głębsza nauka.
Zanim mój mózg zdołał sklecić argumenty merytoryczne odnośnie treści opisanych w tekście (hadisy, historia pierwszych muzułmanów i Muhammada, etc.), wyłapał szereg znaków ostrzegawczych huczących wręcz o nierzetelności artykułu i o tym, że nie należy ani brać go serio, ani tym bardziej dokonywać głębszej analizy postawionych w nim „tez”.
Pomyślałam, że taki przewodnik
po znakach ostrzegawczych to jest doskonałe narzędzie, które w dobie fake newsów, mylenia faktów z opiniami, rosyjskich trolli i galopującego wtórnego analfabetyzmu pomoże Wam już po kilku drobnych, acz znaczących szczegółach, odróżnić treść wartą lektury, zastanowienia i uwierzenia od tej, której bliżej do AszDziennika a do wiedzy i prawdy – bardzo daleko.
Poniższa analiza dotyczy tekstu Piotra Cielabiasia „Proroctwa Mahometa: Muzułmanie wejdą do Europy bez walki…” opublikowanego przez facet.onet.pl 14.09.2015 [LINK].
Żeby rozpoznać brak rzetelności tekstu nie trzeba być znawczynią islamu, ponieważ poniższe wytyczne tyczą się podstaw krytycznego czytania tekstów na każdy temat. Odniosę się do samej konstrukcji artykułu, gdyż ona wystarczy do tego, by wiedzieć, że analiza tez w niej postawionych byłaby stratą czasu, gdyż te bardziej przypominają fantazje na temat, niż faktyczny impuls do merytorycznej dyskusji o islamie, Koranie, hadisach i Proroku.
No, to zaczynamy – „właśnie leci kabarecik”, cytując klasyczkę. Na co zwracać uwagę?
1. Na autora tekstu
Jest nim Piotr Cielabiaś. Czy to arabista, religioznawca, islamista-samouk, pasjonat islamu? Niestety nie. W internecie znalazłam o nim takie informacje (za: Bibliotekarium.pl, wejście z 26.01.2019):
„Piotr Cielebiaś od wielu lat zajmuje się problematyką UFO. Rezultatem jego pracy są liczne artykuły w miesięczniku „Nieznany Świat” oraz w serwisie Onet ‘’Strefa tajemnic’’. Oprócz tego popularyzuje zjawisko UFO na antenie radia PARANORMALIUM w „Debatach ufologicznych” cieszących się niezwykłą popularnością wśród słuchaczy.
Piotr Cielebiaś jest także autorem wydanej w wielu krajach książki: „Ufo nad Polską. Kraina wysokiej dziwności”.
Na innych stronach pokazujących się w wyszukiwarce potwierdzają się ww. informacje: red. Cielebiaś nigdzie nie jest wymieniany jako student/absolwent arabistyki czy religioznawstwa, nie ma tego w jego hobby czy zainteresowaniach. Specjalnością red. Cielebiasia są zjawiska paranormalne, a co za tym idzie – nie posiada kompetencji by wypowiadać się w sprawach religioznawczych. Na tym etapie można byłoby zakończyć, jednakże takie krytyczne spojrzenie na ten tekst może dać wiele wskazówek na weryfikację źródeł w przyszłości, dlatego będę kontynuowała.
2. Na tytuł
Europa to kontynent. Nie jest twierdzą, choć niektórzy pewnie chcieliby ją taką uczynić. Nie trzeba walczyć, żeby do niej wjechać (choć ci i te uciekające przed wojną/reżimami bardzo o to walcza, ale to osobny temat). Wystaczy wiza i/lub paszport. Poza tym muzułmanie w Europie żyją już od bardzo dawna i nie mówię tu o 1-3 pokoleniu emigrantek/ów pochodzących z krajów uznawanych za muzułmańskie, a „rdzennych” Europejczyków: Boszniacy to muzułmanie, Tatarzy to muzułmanie (żyją również w Polsce), Pomacy mieszkający w Bułgarii – też muzułmanie, część europejska Turcji zapewne również zamieszkiwana jest w większości przez muzułmanów, a w latach 929-1031 istniał Kalifat Kordoby – jak najbardziej w Europie.
3. Na brak przypisów, źródeł, bibliografii
Autor powołuje się na rzekome fragmenty hadis i Koranu. Tytułuje jedną, jednak nie podaje adresów bibliograficznych. Nie jesteśmy w stanie zweryfikować prawdziwości tych cytatów, gdyż nie wiemy gdzie je znaleźć. Autor mógł je sobie dowolnie przekręcić a nawet wymyślić. Nie wiemy, skąd pochodzą i czy są prawdziwe.
4. Na język
Emocjonalny, opiniotwórczy, obrazowy – czyli dokładnie taki, jaki NIE powinien być w rzetelnym materiale, opartym na faktach i źródłach. Przykłady: „do szturmu emigrantów z państw islamskich na Europę” (fragment ten jest po prostu manipulacją, gdyż zupełnie pomija kwestie wojen, braku stabilizacji, uchodźctwa, a kładzie nacisk na rzekomą religię uchodźczyń i uchodźców)
„To stało się już dawno, bo w 1453 r. ręką Turków osmańskich” – ja snucie opowieści, legeny bajki, a nie relacjonowanie faktu historycznego.
„prężnym mieście kupieckim” – znów snucie opowieści, w dodatku z błędem składniowym.
5. Na ortografię
Zapisanie słowa „Allah” zakończone „ch”, a więc z błędem ortograficznym. Nieznajomość poprawnego zapisu tak podstawowego słowa wskazuje na nieznajomość literatury podmiotu i przedmiotu. W polskim przekładzie Koranu znajdziemy Allaha, nie „Allacha”. W literaturze religioznawczej/etnograficznej wydawanej w latach 60. czy 70. Można spotkać ten błąd, ale w tych bardziej współczesnych chyba został juz całkiem wypleniony. Wyjątkiem będą przekłady na polski bułgarskiej beletrystyki „bogoojczyźnianej” (silnie antytureckiej w swej wymowie), ale beletrystyka to nie literatura faktu.
6. Na interpunkcję
Trzy kropki na końcu zdania ma czytelniczki/ków utrzymać w poczuciu napięcia, ma zaciekawiać, budzić lęk i grozę. Trzykropki rzadko (o ile w ogóle) widzi się w literaturze naukowej.
7. Na datę utworzenia
14 września 2015, a więc podczas największej antyimigranckiej, antyuchodźczej medialnej nagonki i dezinformacji. Taki tekst o takim tytule miał służyć klikom i podtrzymywaniu poczucia zagrożenia, a nie szerzeniu rzeczowych, wartościowych treści.
Według powyższych punktów wiemy już, że mamy do czynienia z tekstem zupełnie nierzetelnym, emocjonalnym, opiniotwórczym, a nie merytorycznym, z silnym zapleczem w postaci źródeł i faktów.
W związku z tym nie ma podstaw do zagłębiania się w tezy w nim postawione, a dyskusja na temat ich prawdziwości jest w moim odczuciu stratą czasu. Konstrukcja, błędy formalne, postać autora dostatecznie dyskwalifikują artykuł jako element rzeczowej debaty.
Powyższy przewodnik może być bardzo pomocny w ocenianiu rzetelności zarówno materiałów prasowych, jak i dłuższych opracowań. Podaj go dalej, by szerzyć nowinę zdrowego rozsądku i krytycznego myślenia.
A jaki jest Twój patent na znajdowanie rzetelnych informacji?
Sylwana