Share Week 2018: Moje ulubione blogi

Kategorie Społeczeństwa,Wyróżnione wpisy

Share Week to taki genialny pomysł Andrzeja Tucholskiego na promocję blogerów/blogerek przez blogerów/blogerki. Dowiedziałam się o nim w zeszłym roku, kiedy Lady Pasztet, feministyczna blogerka, której jeśli jeszcze nie znasz to musisz nadrobić zaległości, poleciła mnie w Share Week 2017. Wiecie, jaki to zaszczyt przeczytać o sobie na blogu kogoś, kogo od dłuższego czasu się czyta i obserwuje? Das schmeckt Gut!

Share Week 2018

Od kiedy sama „jestę blogierkę” wynajduję w sieci naprawdę bardzo wartościowe treści. Dlatego też w tym roku postanowiłam zabrać głos i nominować moje ulubione blogi. Zasady są jasne – mogę wyróżnić tylko 3 strony. Robię to z bólem serca, ponieważ blogów mniej znanych, a treściwych jest w sieci CAŁE ZATRZĘSIENIE. Życia by nie starczyło, by czytać, komentować i polecać. Moje kryterium zatem to blogi, które odkryłam między wiosną 2017, a końcem zimy 2018. Nie przedłużając zbytnio pozwólcie, że przejdę do rzeczy:

1. Galanta Lala

Ula Chowaniec to kobieta, której blog wszystko ma na swoim miejscu: lekkie pióro, poczucie humoru, niespotykaną wrażliwość i empatię. Aż chciałoby się napisać, że gdyby Galanta Lala robiła wpisy z instrukcją gotowania makaronu byłyby one tak samo ciekawe, jak te poważne, wzruszające, wkurwione i żartobliwe.

Ula to prawdziwa fajterka ruchu ciałopozytywności (body positive). Czytelniczki jej bloga to wyjątkowa społeczność Syren Lądowych, skorych do komentarzyi dyskusji. Czy jesteś plus size, czy minus size, czy zero size, jej wpisy dadzą Ci do myślenia. Poruszają, bawią, opierdalają, uczą. Ostatnio Ula jest też na YouTube’ie, polecam!

2. Hakierka

Amanda Waliszewska to IT Ninja. I piszę tak o niej, ponieważ świat komputerów i programowania to dla mnie czarna magia z niezrozumiałą nomenklaturą, nie będę udawać, że jest inaczej. Ninja to Ninja i basta.

Na jej blogu wypisane są różne osiągnięcia, ale brak nominacji w Share Week. Skandal, nadrabiamy.

„Hakierka” nie bierze jeńców. Wali prosto z mostu, nie oszczędza słów, również wulgarnych. Zero lukru bardzo dobrze robi na moją cukrzycę. Jej teksty są dla mnie ważne, mocne, błyskotliwe. Mogę się z jej spstrzeżeniami zgadzać lub nie, ale zawsze jest to dla mnie lektura ważna i poruszająca. Spora dawka girl poweru, notatki z depresji, refleksje migrantki i „selfie z kibla”. Jak tu jej nie podziwiać? Czytać trzeba.

3. Projekt Słowo

Last but not least – Projekt Słowo. Maria Wawrzykowska jest copywriterką, która prowadzi „blog pełen słów”. Odnalazłam ją dzięki jednej z grup wzajemnej blogerskiej pomocy promocyjnej i jest to złoto.

Cieszę się, że jest gdzieś w świecie ktoś, kto tak jak ja ma fioła na punkcie poprawnej odmiany, interpunkcji i składni. Cieszę się, że Maria o tym pisze – ja, taka super-hiperpoprawna tez nie raz, nie dwa strzelę byka lub nie potrafię sobie z jakąś językową zagwozdką poradzić. Wtedy – hyc na Projekt Słowo po instrukcje. Taka ze mnie wielka filolożka.

Każdy, kto choć w najmniejszym stopniu pracuje z tekstami, powinien dodać „Projekt słowo” do ulubionych.

Poza tym łączy nas miłość do „Pisma”.  No i infografiki z odmianą wyrazów na Instagramie – loffciam!

 

A czy Ty nominowałaś/eś swoich tegorocznych ulubieńców do Share Week?

Sylwana