Co przyniósł mi rok 2017?

Kategorie Innym głosem
HIA_Sarajevo


Nie jestem fanką podsumowań, wyliczeń, typowych, blogowych postów. Z drugiej strony – mam skłonność do zarzucania sobie, że kolejny rok minął, a ja nic nie zrobiłam. Co przyniósł mi rok 2017? Przyznaję się bez bicia – tworzę to podsumowanie głównie dla poprawy swojego nastroju. Być może powinnam robić to od dawna, żeby być uczciwsza z samą sobą. Samej sobie udowodnić, że coś tam jednak robię i działam, a każdy rok różni się od poprzedniego – choćby kierunkami podróży.

Pozwól zatem, że przejdę do moich osiągnięć („osiągnięć”?) 2017 roku. Post ma tytuł „Co przyniósł mi…”, ale po dłuższym namyśle dochodzę do wniosku, że wszystko poniżej SAMA SE WZIĘŁAM. No, to jazda. W chronologicznym.

Styczeń: ZAŁOŻYŁAM KANAŁ NA YOU TUBE

Wahałam się 2 miesiące po powrocie z Iranu, czy umieszczać swoją gębę i amatorsko nakręcony materiał w sieci. Wszystko w środku mówiło „NIEEEEEEEEEEEE”, ale doszłam do wniosku, że dzięki temu jeszcze więcej osiągnę. Ludzie zobaczą Iran i inne miejsca, do których jeszcze pojadę, na własne oczy. Czasem obraz ma większą moc, niż słowo.

Dziś, po prawie roku, nadal mam smutne 41 subskrybentek i subskrybentów, ale w całej swojej naiwności wierzę, że im więcej ciekawego materiału, tym większe szanse na zasięg. Poza tym mam ogromną frajdę z nauki nowej umiejętności, jaką jest montaż filmów. Jedyne co mnie smuci, to bardzo niska jakość filmików. Sprzęt nie jest tani, ale spokojnie, kiedyś na niego zarobię.

Prośba do Was, oglądających Zwykły Vlogpodawajcie dobro podróży, przygód i obalania stereotypów dalej!

Kwiecień: GRECJA PO RAZ PIERWSZY!

Thessaloniki
Berlin-Thessaloniki, fot. S. Dimtchev

Co prawda okoliczności, w jakich poleciałam do Grecji były bardzo przykre, jednakże sam tygodniowy pobyt w Thessalonikach był jak SPA dla ciała i ducha.

Każda podróż jest dla mnie darem i szczęściem, a ta dała mi bardzo dużo energii i uśmiechu. Po pierwsze, nigdy nie byłam w Grecji, chociaż kiedy mieszkałam w Bułgarii miałam do niej rzut beretem. Po drugie, trzecie i czwarte – miasto mnie zachwyciło. Morze mnie zachwyciło. Ludzie mnie zaskoczyli i zachwycili. Co prawda nie udało mi się zwiedzić więcej, niż same Thessaloniki, ale ja nie uprawiam ścigania się w kategorii kto zwiedzi więcej w jak najmniejszym czasie. 

Dla mnie dużo większą moc podróżniczego ducha ma wspominanie kupowania słodyczy codziennie w tej samej cukierni w dzielnicy Kalamaria u Pani, która wyglądała jak moja koleżanka. Codziennie prawiła mi komplementy. Ponieważ pierwszego dnia nie mogłyśmy się dogadać, każdego następnego zawsze miała ze sobą rozmówki angielskie. A ja się nauczyłam, jak po grecku zamawiać ciastka, którymi chciałam się opychać.

morze_kalamaria
Zatoka Salonicka, Kalamaria, Grecja. Fot. S. Dimtchev

Oczywiście, że zwiedziłam kilka ważnych turystycznie miejsc, jednak najwięcej szczęścia daje mi wspomnienie uporządkowanych dni i serdecznych ludzi. No i MORZE, nie zapomnijmy o MORZU – jego bliskość implikuje moje szczęście.

Maj: WYKŁADY O IRANIE W PUBIE WĘDRÓWKI I DLA FORUM MŁODYCH DYPLOMATÓW

O wykładzie w Pubie Wędrówki na temat mitów dotyczących Iranu pisałam TU [klik]. Jeśli jesteście zainteresowane/ni podkastem z tego spotkania – dajcie znać.

Forum Młodych Dyplomatów
Materiał pochodzi ze strony www.diplomacy.pl

Był to mój pierwszy od czasów studiów występ przed szerszą publicznością. Początkowo stresowałam się BARDZO, głos grzązł mi w gardle. Zasłuchana publiczność szczelnie wypełniająca niedzielny pub szybko pozbawiła mnie nerwów.  Z całej ekscytacji zapomniałam zapytać, czy są jakieś pytania! Po wszystkim podchodziło do mnie mnóstwo osób z dodatkowymi komentarzami i uwagami. Podszedł też Miłosz z wrocławskiej sekcji Forum Młodych Dyplomatów i tak umówiliśmy się na wykład o irańskiej obyczajowości dla forumowiczów.

Czy ja już kiedyś wspominałam, że UWIELBIAM przemawiać publicznie? Dzielenie się wiedzą, spostrzeżeniami, wchodzenie w dialog, demaskowanie mitów i stereotypów na temat grup etnicznych/nacji/religii to mój nowy konik. Wykłady działają na mnie jak narkotyk: po każdym jednym chcę więcej i więcej. Nie stresuje mnie kontrowersja, pytania, dociekania. Chcę opowiadać i odpowiadać.

Wykłady to też moje odkrycie talentu AD 2017. Jestem w tym dobra. Miło jest móc o sobie powiedzieć coś pozytywnego, z pełną odpowiedzialnością za wypowiadane słowa!

Maj-czerwiec: HIA 2017 SARAJEVO SUMMER FELLOWSHIP

Kiedy na ostatnią chwilę pisałam teksty potrzebne do zaaplikowania na HIA 2017 Summer Fellowship po raz pierwszy w życiu byłam pewna, że zakwalifikuje się do programu. Wiedziałam o tym, choć po selekcji tekstów był jeszcze drugi etap. No i mogli przerzucić mnie do innego programu (warszawskiego lub berlińskiego). Zazwyczaj w takich chwilach kwestionuję wszystko, co sobą reprezentuję. Nie tym razem – to też było dla mnie wielkie autozaskoczenie. To był program stworzony dla mnie. Letnia szkoła praw człowieka w mieście, które kocham.

Co_przyniósł_2017
Maida Omerćehajić, Jasmin Hasić i ja – ceremonia zamknięcia HIA 2017 Sarajevo. Fot. N. Łazarczyk

O dziwo, bez problemu dostałam miesięczny urlop bezpłatny. Wyjechałam na miesiąc do Sarajewa.

Tak, to był zdecydowanie najtrudniejszy dla mnie miesiąc w roku, wiele razy miałam dosyć. Po programie czułam się rozwałkowana, przemaglowana, rozjechana przez czołg i po raz kolejny przepuszczona przez magiel i poddana rytuałowi chemicznego czyszczenia. To nie zmienia faktu, że poznałam niesamowitych ludzi z Europy i USA, od których nauczyłam się bardzo wiele. Aktywistek i aktywistów dużo młodszych ode mnie, którzy mimo młodego wieku mają bardzo wiele na koncie w kwestii ochrony praw człowieka. Chłopaków i dziewczyn, którym momentami do pięt nie dorastałam, ale którzy mimo swoich osiągnięć nie zadzierali nosa.

Action Project to coś, co każdy absolwent szkoły musi wcielić w życie w ciągu roku po zakończeniu programu. To może być cokolwiek, co ma związek z prawami człowieka. Moim AP jest kontynuacja działalności edukacyjnej bloga/vloga tak, by docierała do jeszcze większego kręgu osób, by jak najczęściej demaskować i obalać płciowe, religijne i etniczne stereotypy.

Czerwiec: WYKŁAD O CZARNYM PROTEŚCIE

Nie wiem, czy coś w mijającym roku dało mi taką satysfakcję, jak możliwość przybliżenia międzynarodowej społeczności popierdolonej sytuacji w Polsce na podstawie Czarnego Protestu. Używam słowa „popierdolona” celowo, ponieważ bawienie się w jakiekolwiek eufemizmy w przypadku nazywania tego, co dzieje się od 2015 r. w nadwiślańskim anty-raju to spore rozmijanie się z prawdą. Nie, wcześniej nie było cudnie, nie było nigdy. Na to, co dzieje się od 2015 r. nie znajduję słów cenzuralnych, bo i sytuacja w Polsce jest niecenzuralna.

Co do samego wykładu – dawno nie czułam w sobie takiej mocy. Od pierwszego pomysłu (m)Ordo Iuris nie przegapiłam ani jednej prokobiecej manifestacji. Mówiłam więc nie tylko z suchych statystyk i badań, ale mogłam połączyć to z moim osobistym doświadczeniem, moimi zdjęciami, przemyśleniami i komentarzem, a następnie poprowadzić dyskusję na temat prawa do legalnej aborcji. MOC!

Mieszkając w Polsce można przyzwyczaić się do absurdów przekraczających wszelkie granice przyzwoitości. Kto nie wie o czym mówię, niech włączy na 10 minut TVP Info, tak na małą próbę. Coraz szerzej otwierające się oczy i usta słuchaczek/słuchaczy tym bardziej utwierdziły mnie o konieczności nagłaśniania krajowego syfu, nie tylko tego dotyczącego praw kobiet.

Czerwiec: WYKŁAD O WILCZYŃSKIEJ I KORCZAKU

W nieco wymuszonych okolicznościach, o których tutaj pisać nie będę, i nie do końca z własnej woli, otrzymałam drugi „czas antenowy” – każdy miał jeden wykład, a ja musiałam przygotować drugi dla współuczestniczek/ków Letniej Szkoły.

Wybrałam początki edukacji demokratycznej w wydaniu Stefanii Wilczyńskiej i Janusza Korczaka. Och, jak pięknie udało mi się wpleść herstorię w ten wykład!

Wilczyńska, choć w 1912 r. razem z Korczakiem założyła sierociniec przy Krochmalnej, prowadziła go sama w latach I wojny światowej, a po 1918 r. znów z Korczakiem – nawet w gettcie, zgrabnie jest wycinana ze historii. Pracowali razem do śmierci obojga w Treblince w 1942 r. Idee wychowania demokratycznego dzieci były efektem prób i błędów obojga. A mimo to  rok 2012 był „Rokiem Korczakowskim”, nie „Korczakowsko-Wilczyńskim.” W referatach napisanych na okazję konferencji korczakowskiej zwołanej 2012 nikt nie pochylił się nad jej postacią (czytałam całą książkę, wiem, co piszę). Oburzające, prawda? Potrafiłam to wykorzystać.

Udało mi się wpleść problematykę antysemityzmu w przedwojennej Polsce. Wszak Janusz Korczak to Henryk Goldszmit. Oboje pochodzili z rodzin zasymilowanych Żydów, a Wilczyńska 2 razy wyjeżdżała jako pionierka do kibucu.

co_przyniósł_2017
Fot. Nina Łazarczyk

Udało mi się przybliżyć słuchaczkom/om ideę edukacji demokratycznej, która dzięki tandemowi Wilczyńska/Korczak była implementowana w Warszawie na długo przed pierwszym wydaniem „Summerhill” Alexandra Sutherlanda Neilla.

Wreszcie – pzeczytałałam w kilka dni 4 książki dotyczące ich dzieła, bardzo wiele się nauczyłam, a swojej wiedzy o ich unikalnym podejściu nie zawacham się użyć:).

Wniosek – jeśli chcesz mnie do czegoś zmusić to miej pewność, że i tak zrobię to po swojemu.

Lipiec: EGZAMINY NA KONTROLERKĘ RUCHU LOTNICZEGO

Gdyby ktoś kiedyś powiedział mi, że odpowiem na nabór do wieży Kontroli Ruchu Lotniczego, przejdę selekcję aplikacji, pierwszy test i dostanę się do drugiego, poszukałabym dobrej lekarki. A jednak. Skutkiem wysłania aplikacji o 23:58 ostatniego dnia nadsyłania zgłoszeń było zaproszenie mnie na pierwszy egzamin. Wynik pierwszego – zaproszeniem na drugi – FEAST. FEAST-u już nie przeszłam, ale nikłe ma to znaczenie.

Odważyłam się zrobić krok w kompletnie nieznanym, ale fascynującym kierunku i w dodatku nie odpadłam w przedbiegach. Po okresie karencji znów się zgłoszę. Praca z samolotami? Marzenie!

Październik: PODRÓŻ DO ALGIERII

Wyjazd, który do ostatniego momentu mógł się nie udać, a jednak byliśmy, zobaczyliśmy, wróciliśmy. Spontaniczna decyzja była początkiem wielu nieprzewidywalnych przygód. Poznaliśmy wspaniałych i irytujących ludzi, zrobiłam piękne zdjęcia i mam mnóstwo wspomnień. Podróże są moim tlenem i paliwem. Uwielbiam jeździć -koniec, kropka. Nawet najbardziej wkurzająca sytuacja daje mi lekcję, nawet najnudniejszy dzień w podróży ciekawszy jest od tego stacjonarnego.

co_przyniósł_2017
Ładna przednia szyba, Fot. S. Dimtchev

Więcej o Algierii przeczytasz TU [klik].

Listopad: „ZROBIONE JEST LEPSZE OD IDEALNEGO”

To cytat pochodzący z TEGO postu Uli Chowaniec, czyli cudownej, ciałopozytywnej Galantej Lali.  Jej blog swoją drogą, też był moim odkryciem 2017.

Wracając do głównego wątku: dzięki temu zdaniu zrozumiałam, że nie ma co poprawiać milion razy ten sam tekst, czekać na „natchnienie” albo zaawansowany sprzęt do nagrywania, na który wciąż mnie nie stać. Zrobione jest lepsze od idealnego, dlatego dostajecie ode mnie niechronologiczne posty, vlogi, które czasem są aż śmiesznie złe, za długie posty na Facebooku i zbyt częste tweety. Ale tu jestem – dla Ciebie i dla Ciebie, i dla Was i dla siebie. Robię to, co kocham z lepszym lub gorszym skutkiem i nie czekam na oklaski.

Uchylam drzwiczki klatki perfekcjonizmu, w której od lat siedziałam szczelnie zamknięta. I do szpiku kości sfrustrowana.

Grudzień: BEZROBOCIE

Tak mi się życie poukładało, że pierwszą czynnością wykonaną po powrocie z Algierii do pracy było złożenie wypowiedzenia.

Bezrobocie_włochy
Dimaro, Włochy. Fot. S. Dimtchev

Pierwszą rzeczą, jaką na owym bezrobociu zrobiłam to… Wyjechałam na tydzień do Włoch.

Choć w dalszym ciągu nie otrzymuję fenomenalnych propozycji zatrudnienia, nie żałuję tej decyzji. Zbierałam się do niej od dawna, odpowiedni moment sam mnie zaskoczył. Krok wstecz? Być może. Na rozpęd.

31.12.2017

Kochane i Kochani. Popatrzcie na siebie łaskawszym okiem, a dokonania minionego roku same się znajdą. Podzielcie się nimi ze mną, chętnie poczytam!

 

Sylwana