Co się obecnie dzieje w Algierii? Informacje z pierwszej ręki
Kategorie Algieria,Społeczeństwa,Wyróżnione wpisyMohammed jest moim algierskim przyjacielem. Poznałam go jesienią 2017 r. w Oranie (północno-zachodnia Algieria) i mimo początkowych zgrzytów okazało się, że mamy do siebie bardzo blisko: mentalnie, intelektualnie i emocjonalnie. Tak zaczęła się nasza przyjaźń na odległość.
Grunt to źródło
Mohammed, poza byciem moim przyjacielem, jest też doskonałym źródłem niezakłamanych informacji na temat Algierii i wydarzeń z regionu. Nie tylko jest i wychował się TAM, na miejscu, zna algierski arabski i bierze udział w protestach. Przez swoje duże zaangażowanie młodzieżowe wolontariaty, programy rozwoju i oddolną, międzynarodową współpracę krajów północnej Afryki (jest tego sporo i zdziwiłybyście/zdziwilibyście się, jak prężnie one działają i ile dobrego robią!) dobrze orientuje się w wydarzeniach politycznych i społecznych. Dwa tygodnie temu urządziliśmy sobie kilkugodzinną sesję skype’ową, podczas której Mo wyjaśnia, o co chodzi w protestach w Algierii, dlaczego to wydarzenia wybitnie wyjątkowe i skąd lęk w Algierkach i Algierczykach przed najbliższą przyszłością. Poniżej znajdziecie zapis wypowiedzi Mo. Mam nadzieję, że rzucą więcej światła na najnowszą historię, politykę i relacje społeczne w Algierii i pozwolą Wam zsolidaryzować się z dążeniami protestujących. Okazjonalne przypisy są mojego autorstwa.
Wszystkie zdjęcia do tego wpisu powstały w Oranie – daty ich wykonania znajdziecie w podpisach. Ich autorem jest Sifeddine Kadduri. Użycie ich w tym poście odbywa się za jego pisemną zgodą. Na FB Sifeddine’a znajdziecie więcej fotografii i filmików z protestów – jego albumy są udostępnione publicznie. Polecam! SIFEDDINE, SAHIT <3!
Szkic tła historycznego
– Zacznijmy sobie od tego. W 1989 r. zmieniono konstytucję Algierii. Od tej pory po raz pierwszy obowiązywał system wielopartyjny. W 1990 r. wybory samorządowe wygrał Muzułmański Front Ocalenia (AIS), a w 1991 r. to samo ugrupowanie wygrało wybory parlamentarne. W obawie przed rządami fundamentalistów wybory anulowano, a funkcje prezydenta od lutego 1992 r. sprawuje 5-osobowa rada wojskowa z bezpartyjnym Mohammedem Boudiafem na czele. Po kilku miesiącach Boudiaf zostaje zamordowany przez jednego ze swoich ochroniarzy – fundamentalistę i sympatyka Muzułmańskiego Frontu Ocalenia. Mniej więcej od tego momentu możemy mówić o algierskiej wojnie domowej, choć masakry ludności miały miejsca wcześniej.
Nie rozmawialiśmy o samym przebiegu wojny domowej, dlatego za chwilę przeskoczymy aż do 1999. „Mroczna dekada”, bo tak zwyczajowo nazywana jest wojna domowa z lat 90., to najgorsze lata w nowożytnej historii Algierii – tak mówią wszyscy poznani przeze mnie Algierczycy i Algierki. Całkiem niezłym (choć niezwykle wstrząsającym) materiałem na temat tego czasu, jest seria dokumentalna „Algierska wiwisekcja” produkcji Planete.
Bardzo Wam polecam nadrobienie i doczytanie/dooglądanie na temat samej wojny domowej, ponieważ jej streszczanie tutaj nie ma sensu a wiedza na jej temat będzie dobrym dopełnieniem podawanych przeze mnie informacji.
Sednem zrozumienia wyjątkowości lutowo-marcowo-kwietniowych protestów na ulicach chyba wszystkich algierskich miast jest postać samego Abdelaziza Boutefliki – prezydenta kojarzonego z końcem krwawego terroru lat 90.
Kim jest i skąd się wziął Abdelaziz Bouteflika?
– Bouteflika po raz pierwszy wygrał wybory prezydenckie w kwietniu 1999 r., tuż po tym jak Zéroual* zrezygnował z urzędu. Boutef miał poparcie armii – w końcu walczył o niepodległość Algierii w latach 50. w szeregach Frontu Wyzwolenia Narodowego. I faktycznie – jego pierwsza kadencja była bardzo udana i dobrze oceniana. To wtedy (w 1999 r. – przyp mój) prowadził negocjacje z Muzułmańskim Frontem Ocalenia (AIS), dzięki którym AIS zgodziło się rozwiązać**. Oczywiście jego metody***od początku były mocno dyskusyjne, a o samym Boutefie krążyły pogłoski, że miał problem z korupcją. Ale kraj i ludzie byli tak wyniszczeni wojną, że chciano tylko jak najszybciej zakończyć ten koszmar.
– Bouteflika naprawdę zmienił wszystko na lepsze podczas pierwszej kadencji. Był przewodniczącym Unii Afrykańskiej w 2000 r. Umożliwił podpisanie traktatu pokojowego między Erytreą a Etiopią i działał na rzecz pokoju w regionie Wielkich Jezior Afrykańskich. Ponownie „wciągnął” Algierię do światowej polityki. Przyjął wizytę Chiraqa w niespełna rok po zakończeniu wojny.
Nic dziwnego, że po dekadzie udręki i po latach nieprzynoszących zamierzonych skutków negocjacji prowadzonych przez Zerouala, Bouteflika zaczął wyrastać na bohatera narodowego i gwaranta pokoju.
– Pod koniec drugiej kadencji Bouteflika zmienił konstytucję, dzięki czemu mógł startować po raz trzeci. I czwarty. I piąty.
Ludzie wiedzieli, że to nie jest OK, ale wspomnienie krwawego terroru było zbyt żywe. Bouteflika był synonimem zakończenia walk i stabilizacji – pogrążonej w korupcji i marazmie, ale jednak stabilizacji.
Kto tak naprawdę jest prezydentem?
– W 2013 r. Boutef dostał udaru mózgu. Jego problemy zdrowotne zaczęły się dużo wcześniej – kiedyś (w 2005 r.) podczas wizyty we Francji był hospitalizowany, wokół czego urosła cała masa plotek. Wrócił jednak do kraju i chyba jakoś dawał radę zdrowotnie… Albo jego propaganda dawała radę maskować co trzeba. Udar był bardzo rozległy, ale władze cenzurowały wypowiedzi na temat wpływu stanu zdrowia Boutefa na jego dalsze rządy. I Algierię. I nas.
Ludzie zaczęli zdawać sobie sprawę, że to nie Abdelaziz Bouteflika rządzi Algierią, ale jego brat – Saïd z wojskiem pełniącym funkcję szarej eminencji, stoją na czele kraju i robią co chcą. Boutef był tylko smutną marionetką na wózku, której stan zdrowia nigdy nie został wyjaśniony opinii publicznej. Po tym udarze nie wystąpił publicznie ani razu, nie dał żadnej przemowy!
Media pokazywały jego fotografie i nagrania w różnych momentach „działalności” prezydenckiej, ale kiedy były zrobione? Kto je zrobił?
– W 2014 r. Bouteflika – NIESPODZIANKA! – wygrał kolejne wybory. Ogólny nastrój w Algierii można opisać jednym słowem – rezygnacja. Ludzie dobrze wiedzieli, że to wszystko jest ściemą, ale nie wierzyli, że cokolwiek od nich zależy. Nienawidziliśmy siebie nawzajem, kraju, rządu. Nie mieliśmy motywacji, by to zmienić. Starsze pokolenie wspominało wojnę. Trudno w takim środowisku zechcieć o siebie zawalczyć.
Dodaj do tego bezrobocie, korupcję, masową emigrację. Nikomu nic się nie chciało. Myśleliśmy: jest źle, ale przecież może być gorzej. Przecież nic od nas nie zależy.
Piąty raz nie przejdziesz
– Po 20 latach totalnego marazmu, poczucia beznadziei i nieufności do samych siebie informacja o 82-letnim Bouteflice ogłaszającym udział w kolejnych wyborach zadziałała na nas – Algierczyków – jak płachta na byka. Żarty się skończyły. Po raz pierwszy poczuliśmy siłę, żeby powiedzieć: DOŚĆ.
–Algier, Oran, Tizi Wouzou, Ghardaia, Adrar, Bidżaja. Poszła fala. Nawet nie wiem, od którego miasta się zaczęło. Początkowo byłem przerażony. Moja pierwsza myśl – z resztą napisałem wtedy do Ciebie, Pamiętasz? „Nadchodzą mroczne dni”. Po kilku pierwszych protestach sam ruszyłem. To co obserwowałem, to czego doświadczyłem, było czymś niesamowitym – jak przebudzenie ze snu pełnego beznadziei, smutku, rezygnacji.
– Wiesz, obserwowałem „Protest Żółtych Kamizelek” we Francji i – wybacz, ale nasze protesty są o wiele bardziej cywilizowane. Ze śmiechem czytam komentarze w unijnej/zachodniej prasie: „Nikt nie ma prawa uciskać Algierczyków!” Uciskać? Przecież nikt nas nie uciska, my się pokojowo buntujemy przeciwko temu, co się u nas od wielu lat i za przyzwoleniem UE dzieje. Zagranicznym politykom daliśmy odpowiedź na naszych transparentach: „Nie martwcie się – to jest konflikt rodzinny!”
Nie chcemy, żeby zagraniczne potęgi mieszały się w naszą politykę. Chcemy normalności uzyskanej własnymi siłami, bez pomocy z zewnątrz.
Nadzieja
Po raz pierwszy od lat czujemy nadzieję na zmianę bez przemocy, stąd te protesty! Z każdym kolejnym wyjściem na ulice jest nas więcej. Rodziny z dziećmi, studenci, bezrobotni, ci z kasą i ci niekoniecznie bogaci. Artyści, nauczyciele, ludzie z niepełnosprawnościami. WSZY-SCY. Pełny przekrój algierskiego społeczeństwa.
Pod koniec lutego Bouteflika wyjechał do kliniki w Szwajcarii na tajemnicze leczenie – rządowe marionetki robiły, co mogły, by ukryć szczegóły tego wyjazdu, ale w dobie internetu niczego nie da się ukryć. Reakcja tłumu – bezcenna. Facebook obiegła niezwykła fotografia z jednego z protestów: ojciec z synem siedzącym na wózku inwalidzkim. Na kolanach syna napis w języku arabskim: „Ja też chcę się leczyć w Szwajcarii”.
Zdarzało się, że ludzie z balkonów rzucali cukierki lub podawali protestującym wodę. Niektórzy przynosili ze sobą więcej butelek i rozdawali tym, co nie mieli. Zdarzało się, że organizatorzy kładli butelki z wodą mineralną wzdłuż chodników na trasie przemarszy.
Widziałem zapłakanych policjantów pilnujących nas – protestujących. W pierwszych demonstracjach tłum rozdawał policjantom róże.
Sama dobrze wiesz, jaki mamy problem ze śmieciami walającymi się wszędzie. Po protestach ludzie po sobie sprzątali. Kiedy rząd, chcąc przekabacić studentów na swoją stronę, odwołał nam zajęcia zarządzając spontaniczne, dwutygodniowe wakacje, umówiliśmy się na sprzątanie naszego uniwersytetu.
Zawsze myślałem, że trzeba stąd uciekać. Że tu nie ma przyszłości. Kończę studia i spadam – gdziekolwiek. Teraz widzę, że zmiana jest możliwa. teraz chcę tu zostać. Inni chyba też, bo od kiedy zaczęliśmy wychodzić na ulice ilość nielegalnych łodzi płynących z portów Algierii do Europy znacznie się zmniejszyła.
Stan na dziś
02.04.2018 Abdelaziz Bouteflika oświadczył, że rezygnuje z ubiegania się o urząd prezydenta po raz piąty. Wcześniej powiedział, że nie wystartuje w wyborach… I je odwołał (były zaplanowane właśnie na drugiego kwietnia, mówiłam o tym TU).
Wybory prezydenckie mają odbyć się 04.07.2019 r. Do tego czasu funkcje prezydenta sprawował będzie Abdelkader Bensalah.
Algierczycy i Algierki wciąż masowo protestują. Niestety – dochodzi do pierwszych poważniejszych incydentów z użyciem przemocy ze strony władzy.
Sylwana
*Liamine Zéroual – prezydent Algierii w latach 1994-99
**Oficjalne rozwiązanie ugrupowania nastąpiło 11.11.2000 r.
*** Amnestia dla zbrodniarzy wojennych – tych już skazanych i tych, którzy mieli zaprzestać walk partyzanckich, wyjść z ukrycia i się przyznać w zamian za brak postępowania karnego