Na pytanie: Jak zaplanować podróż po Algierii? Powinna padać jedna odpowiedź.
Nie planować
Po raz pierwszy jechaliśmy gdzieś tak bardzo w ciemno. Skąd tu wziąć informacje? Nasza ulubiona „Księgarnia Podróżnika” we Wrocławiu nie miała w sprzedaży przewodnika po Algierii. Jak się dowiedzieliśmy od Pana-z-Księgarni, pozycja taka była. Kiedyś. Tylko po angielsku? Żaden problem. Chcieliśmy zamówić, ale okazało się, że produkt jest od lat niedostępny. Szybkie poszukiwanie w guglu – jest! za 180 dolarów. Na Amazonie. Są też egzemplarze używane, od 20 dolków, no ale Amazon. I rok wydania – 2008. Posiłkowaliśmy się zatem informacjami z przewodników Lonely Planet, za którymi generalnie nie przepadam. Ten był z jakiegoś 2006/07 roku – jeszcze gorzej. W dodatku dość mocno straszył różnymi nieaktualnymi/wyimaginowanym algierskimi potworami – nie polecam.
Zostały nam fora na Couchsurfingu. Jedyny polski blog podróżniczy, który cokolwiek współczesnej Algierii w kontekście podróży pisze to Masa Perłowa. No i teraz ja. Są blogi, które traktują o życiu w Algierii, jak np. Algierski lub Algierskie klimaty, ale te zakończyły swoją działalność parę lat temu.
Poczułam się zatem jak pionierka polskiej sceny blogowej (no dobra, drugierka, uwzględniając przydatne posty Dawida z Masy Perłowej) ze zwykłym zeszytem w plecaku i naładowaną baterią kamery wysiadając z samolotu na algierskim lotnisku Houari Boumediene.
Mapa to podstawa
Żadne GPS-y, nawigacje, Maps.me, cuda-niewidy. Normalna papierowa mapa, najlepiej trochę droższa – taka wykonana z trwalszego materiału, nienamakająca, nierozdzierająca się. Nasza mapa przeżyła kilkukilometrowy marsz w ulewie i to jej nie pokonało. Mieliśmy co prawda ściągnięte mapy Algierii północnej i środkowej, właśnie z Maps.me, ALE w warunkach algierskich nasze ściągawki kompletnie oszalały. Pokazywały Konstantynę, mimo, iż byliśmy w Tipazie, a usługi geolokalizacji były włączone. Kilka razy faktycznie skorzystaliśmy z tego cudu techniki, ale wtedy usługa naszej lokalizacji miała kaprys się zaktualizować.
Lepiej nie polegać na kaprysie elektroniki. A jeśli okaże się, że wsiadłaś/eś do nie tego autobusu, co trzeba (co w Algierii jest baaaardzo prawdopodobne) to fajnie wiedzieć, gdzie się jest i czy poruszać się na północ, południe, wschód czy zachód. W takim wypadku można też zmienić plany, ale o tym niżej.
A! I zapomnij o wyznaczeniu trasy za pomocą Google Maps. To cudeńko też nie działa w Algierii.
Planowanie trasy
Patrz wyżej. Miej mapę i poczuj spontan. Nie nastawiaj się na konkretną ilość dni/godzin w danym miejscu – uwierz cioci Zeszyt. O ile nie masz prywatnego kierowcy szansa, że Ścisły-Plan-Czegokolwiek uda się zrealizować, jest nikły. W Algierii czas płynie inaczej, wolniej. Albo się do tego przyzwyczaisz, albo irytacji nie będzie końca. Zdecydowanie proponuję to pierwsze.
W Algierii nie rozkładów jazdy ze świecą szukać (ponoć są gdzieś w sieci, ale nie wolno na nich polegać). Podmiejskie autobusy ruszą, jak się napełnią, taksówkarz nie zawsze będzie chciał pojechać we wskazane miejsce, a bilet na pociąg/ autokar do innego miasta dostępny jest tylko w dniu wyjazdu.
Trzeba wyluzować, nie spinać się czasowo i być wiecznie otwartą/ym na zmianę planów.
My wiedzieliśmy tylko, że zaczynamy w Algierze i że będziemy poruszać się w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara. I że raczej nie uda nam się trafić do Tamanrasstu, ale o tym będzie w innym wpisie. Nie mieliśmy nawet zaklepanej pierwszej nocy w Algierze, bo międzynarodowe serwisy pokazywały tylko hotele, w których cena noclegu znacznie przekraczała budżet, a na miejscu nie mieliśmy kogo o rezerwację poprosić.
Algierska karta SIM
Kupowanie lokalnych kart SIM podczas podróżowania poza Europę to dla mnie obowiązkowy punkt programu, realizowany możliwie szybko po przyjeździe. Dlaczego? Jeśli myślisz, że WiFi jest oczywistością w miejscach publicznych, hotelach lub nawet na ulicy, w miejscach takich jak Algieria możesz dotkliwie przekonać się, że jednak nie. Ceny połączenia też zwalają z nóg – u mojego operatora było to jakieś 11 zł za minutę i 5 zł za SMSa. Nigdy nie wiadomo, kiedy telefon przyda Ci się – nie tylko do wezwania pomocy, wyszukania najbliższego hotelu, ale może być również użyty przy próbie walki z nieuczciwy taksówkarzem.
Algieria w kontekście karty SIM jest krajem bardzo przystępnym. Nikt nie prosi Cię o zostawienie odcisków palców, nie czekasz tygodnia na aktywację. Idziesz do sklepu z komórkami (których w Algierze na każdym kroku), robią ksero dowodu/paszportu, płacisz 500 dinarów (według ulicznego kursu ok 3 €) i masz algierski numer, 6 GB internetu, minuty i SMSy. Nam bez problemu wystarczyło na 2 pełne tygodnie. Internet był przez nas dość mocno eksploatowany – korzystaliśmy również z Hot Spotu, a przy wyjeździe wskaźnik pokazywał zużycie 4 GB.
Oczywiście cała „Operacja SIM” może trwać znacznie dłużej jeśli nie znasz francuskiego/algierskiego arabskiego lub jesteś bez lokalnej pomocniczki/pomocnika. Nam towarzyszył Yacine – kolega koleżanki, który szybko stał się naszym pierwszym algierskim przyjacielem.
Szczepionki, formalności, papiery
Nie musisz szczepić się na nic dodatkowego. W Algierii nie ma ognisk epidemicznych malarii, cholery, żółtej febry czy innych cudowności. Apteczka z podstawowym wyposażeniem wystarczy. Nie pij wody z kranu, a wszystko powinno być OK.
W Algierii nie ma obowiązku meldunkowego, więc jak wasz Couchsurfer będzie Ci próbował wmówić, że jest inaczej – uświadom go. A na pewno nie wręczaj mu swojego paszportu – co najwyżej ksero. Tak, kiedy podróżujesz bardzo mądrze jest mieć zrobione ksero paszportu i wizy. W hotelu zatrzymują paszport do momentu wyjazdu, co spotyka mnie w każdym innym kraju, również w Polszcze. No dobra, w Polsce to jednak dowód. A! Nie zostawiajcie dowodu osobistego w domu. Zawsze jest to jakieś potwierdzenie Twojej tożsamości na wypadek zatrzymania przez policję lub zagubienia paszportu.
Wiza na podstawie zaproszenia musi być – ale to uzgodniliśmy TUTAJ.
Przy wjeździe i wyjeździe trzeba wypełnić jakiś świstek. Żadne z nas nie zna francuskiego, więc w odpowiedzi na nasze zakłopotane miny Panowie Celnicy Wjazdowi i Wyjazdowi uzupełnili co się dało na podstawie paszportów i, cokolwiek zirytowani, wpuścili nas do kraju/wskazali drogę ku samolotowi.
Euro poproszę
W Algierii kartą zapłacisz w miejscach, w których mnie nie stać, np. w Novotelu albo Mercurym. Nawet na lotnisku nigdzie nie widziałam terminala. Żegnamy się więc z plastikowymi pieniędzmi.
Gotówkę, najlepiej w EURO (stoi wyżej niż dolar i Algierczykom jest zdecydowanie bardziej potrzebne), trzeba mieć przy sobie. W razie czego w kraju jest możliwość skorzystania z przekazów pieniężnych Western Union.
W dużych miastach są bankomaty. Nie korzystałam, nie wiem więc, czy obsługują VISĘ, MasterCard czy AmEx.
Loty do Algierii
Gorąco polecam Air France. Komfort, pyszne jedzenie, miła obsługa, szybkie połączenia. CENA.
Lecieliśmy z Berlina przez Paryż do Algieru. Z Berlina wylatywaliśmy o 12.00, a o 17.30 (-1h) już byliśmy w Algierze.
Ceny trzeba sprawdzać na bieżąco: zależą od bagażu, taryfy, pory roku. Wykupując bilet z bagażem można się zamknąć w 700-900 zł. Polecam polowania bezpośrednio na stronie linii lotniczych!
Mam nadzieję, że post okazał się dla Ciebie przydatny. Jeśli masz jakieś pytania – wal śmiało.
Jeśli posiadasz informacje, których nie wymieniłam – koniecznie napisz o nich w komentarzu.
Sylwana